Kilka tygodni temu przywieźliśmy do naszego domu małego słodkiego szczeniaczka. Kiedy zabieraliśmy go z hodowli, wieźliśmy kilka godzin w samochodzie do domu, a nawet przez pierwsze kilka godzin/dni u nas był idealny, grzeczny i w sumie bezproblemowy. Wprawdzie zdarzyło mu się kilka razy zrobić siku na dywan (?!), zrobić kupę w pokoju dzieci, ale na krzyczeliśmy (?!!!!!) na niego, więc mamy nadzieję, że szybko się tego oduczy. Niestety od jakiegoś czasu mamy wrażenie, że w naszego pieska wstąpił diabeł! Zaczął strasznie gryźć! Gryzie wszystko, a najgorsze jest to, że atakuje też nas. Dzieci zaczęły się go bać i jak tylko do nich podbiega – uciekają z krzykiem. Zniszczył już dzieciom kilkanaście zabawek, podziurawił im spodnie, pogryzł buty męża i moje nowe szpilki. Rozszarpał zeszyt do matematyki mojej córki, i kilka dokumentów, które zostawiłam na stoliku do przejrzenia. Ostatnio pogryzł też frędzlę z dywaniku w łazience i chyba je zjadł, bo potem zwymiotował kulkę materiału.  Przedwczoraj byłam zmuszona zostawić go samego, bo mąż musiał wcześniej wyjść, więc ja odprowadzałam dzieci do szkoły i przedszkola. Już w progu korytarza zaczepiła mnie zniesmaczona sąsiadka mówiąc, że nasz pies przez cały czas bardzo płakał, więc chyba nie powinnam zostawiać go samego… bo to bardzo nieprzyjemne słuchać takich jęków przez godzinę. Kiedy wróciłam zastałam podrapane drzwi wejściowe, nadgryzioną futrynę i kawałek ściany w przedpokoju, zerwaną zasłonę, rozerwaną poduszkę, pełno siuśków i kupę na środku kanapy!

Jak tak dalej pójdzie, z bólem serca będziemy musieli pieska oddać! Nie możemy przecież pozwolić na to, żeby pies zniszczył nam mieszkanie, straszył dzieci (zamykają się teraz przed psem w pokoju i boją się wyjść) i denerwował sąsiadów – przecież w końcu któryś z nich zadzwoni na policję! Chyba naprawdę trafił nam się wyjątkowo niedobry pies.

Bardzo proszę o pomoc.

…cóż mogę powiedzieć… faktycznie „NIE MOŻECIE POZWOLIĆ…”na to wszystko…

Ten list jest zmyślony.  Nie dostałam nigdy takiej wiadomości, ale gdybym dostała nie zdziwiłabym się ani trochę…  Ludzie z podobnymi problemami często się zgłaszają, piszą na forach czy na grupach na fb (na tych ostatnich jest zatrzęsienia tego typu wpisów). Takie problemy mają pieski w różnym wieku, choć faktycznie częściej zgłaszają to właściciele psów młodych. Nie żeby nigdy nie zdarzało się, że dorosłe psy niszczą. Prawdopodobnie właściciele niektórych z czasem się do tego przyzwyczajają, inni znajdują na problemy jakieś „sprytne” rozwiązania np. zamykają psa w garażu, lub w łazience – ograniczając zniszczenia tylko do jednego pomieszczania, jeszcze inni nigdy nie zostawiają piesków samych (swoją drogą to straszne, być „przez psa” więźniem we własnym domu). Na pewno są też tacy, którzy pieski z problemem po prostu oddają. Niestety często bywa tak, że oddają je na tyle późno, że niszczycielstwo mocno się już im utrwaliło i takie czworonogi będą mieć spory problem ze znalezieniem nowego domu.

Właściciele szukający w takich wypadkach pomocy np. na nieszczęsnych grupach na fb dostają „super” rady od „znawców” i „ekspertów”. Rady tak „super”, że włosy jeżą mi się na głowie i włączają mi się mordercze instynkty! Co gorsza nawet, kiedy ktoś faktycznie chce pomóc i ma wiedzę na ten temat, to jego merytoryczna wypowiedź ginie w otchłani komentarzy typu… „bo mój Pikuś jak był mały robił podobnie, a potem z tego wyrósł. Musisz przeczekać twojemu też przejdzie…”,  „Jak się bierze psa to straty muszą być, pewnie z czasem się uspokoi”, „Spokojnie, wyrośnie z tego, zmądrzeje. Musicie wytrzymać do wymiany zębów”. – AAAAAA!!!!!!!!

Szanowny „ekspercie” cudownie, że Twój Pikuś z tego wyrósł, ale 20 (30, 40, 50, 100) innych piesków z podobnych problemów nie wyrosło i już od kilku miesięcy (kilku lub kilkunastu lat) siedzi w schroniskowych boksach z zerowymi szansami na adopcję! A 20 (30,…,…) właścicieli innych piesków jest więźniami swoich własnych domów, bo ich pupile nie potrafią zostawać same… – No! …to się pobulwersowałam, teraz czas na merytorykę 😉

 

Jeśli czytaliście poprzednie wpisy, macie już być może pomysł na to, jak poradzić sobie ze szczeniakiem niszczycielem. Napiszę to jednak raz jeszcze – bo jest to ważne na wszystkich etapach wychowywania szczeniaka – ZAWSZE „Lepiej zapobiegać niż leczyć”.  Jeśli nie czytaliście jeszcze poprzednich artykułów, a borykacie się z problemem niszczycielstwa (tak naprawdę niezależnie od wieku psa), to odsyłam koniecznie, do postu na temat przygotowania domu na przybycie szczeniaczka i przyzwyczajenia psa do klatki kennelowej. TAK – oczyszczenie środowiska i fizyczne uniemożliwienie psu niszczenia, to PODSTAWY pracy nad tym problemy (NIE ostateczność!).

Dlaczego fizyczne ograniczenie możliwości niszczenia jest tak ważne?  Gryzienie, żucie i rozszarpywania – są zachwianiami samonagradzającymi się – a więc takimi, które dla psów są przyjemna same z siebie. Im częściej damy im możliwość niszczenia, tym większą szansę mamy na to, że takie zachowanie będzie się powtarzać, a w końcu po prostu się utrwali.  Psy żując (np. nasze buty) wyciszają się, uspokajają, odstresowują. Nic dziwnego, że w naturalny sposób „uciekają się” do tego typu zachowań w sytuacjach wysokich emocji czy stresu np. wtedy, kiedy zostają same. Ponieważ gdy nie ma Cię w domu, nie możesz zabronić psu niszczenia, to jedynym sposobem na zmniejszenie (a właściwe wyeliminowanie) strat i zabezpieczane pieska przed zrobieniem sobie krzywdy jest właśnie – fizyczne uniemożliwienie mu tego typu zachowań – a więc po prostu kennel!

Kolejną zasadą szkolenia i wychowywania pieska (o której na pewno będę jeszcze wspominać) jest: „Dostosuj środowisko tak, aby pies jak najczęściej odnosił sukcesy i mógł być nagradzany”. Jeśli w początkowych etapach pracy pomieszczenia, w których najczęściej przebywa pies (zwłaszcza szczeniak) oczyścimy z elementów najbardziej narażonych na niszczenie  – bardzo ułatwimy życie zarówno sobie jak i psu. Zamiast całymi dniami pilnować swojego dobytku ;), strofować malucha co 5 minut, kiedy to będzie testował czy tą akurat rzeczą opiekun pozwoli mu się pobawić – zostaw mu do wyboru bardzo ograniczoną ilość przedmiotów. Najlepiej żeby najbardziej interesującymi przedmiotami były psie zabawki i gryzaki. W tak przygotowanym pomieszczeniu będziesz mieć znacznie więcej szans na chwalenia szczeniak za zainteresowanie się odpowiednim przedmiotem, niż na ciągłe odpędzanie, strofowanie i gderanie mu nad uchem ;). (a chyba nie chcesz, żeby głównym skojarzeniem jakie ma pies z Tobą było ciągłe oczekiwanie na burę?)

W „nudnych pomieszczeniach” ułatwiamy psiakowi również naukę wyciszania się. Wyobraź sobie sytuację, w której siedzisz sobie spokojne w cichym, ciepłym uporządkowanym pokoju, rozkładasz się na kanapie z ulubioną książką…  Teraz wyobraź sobie wesołe miasteczko – mnóstwo krzyczących, rozbieganych ludzi, hałasu, dziwacznych dźwięków, migoczących świateł, przedmiotów o dziwacznych kształtach, oraz świszczących z każdej strony rozpędzonych wagoników i kręcących się karuzeli… W której sytuacji łatwiej Ci będzie zrelaksować się i wyciszyć? – No głupie pytanie, naprawdę…! Przecież to oczywiste! – No właśnie! Dla większości szczeniąt dopiero poznających świat, nasze domy są właśnie takimi wesołymi miasteczkami. Pełno w nich nieznanych elementów o dziwacznych kształtach i fakturach, dźwięki dobiegające z radia, błyski telewizora, biegające i krzyczące dzieci, nowe, nieznane zapachy.  Wszystko aż się prosi, żeby za tym pogonić, żeby spróbować to pogryźć, przeżuć, rozszarpać, a potem pędzić do kolejnej i kolejnej atrakcji. Szansę na spokój i odpoczynek szczeniaczek często ma dopiero wtedy, kiedy dosłownie padnie z wycieńczenia. Takie „padnięcie na ryjek” nie ma nic wspólnego z nauką wyciszania się i w żaden sposób nie przełoży się np. na spokojne zostawanie samemu.

Od samego początku daj swojemu podopiecznemu szansę na to, żeby nauczył się, że odpoczywanie jest fajne, i że wcale nie trzeba ciągle czegoś robić. Ba – jestem zwolennikiem uczenia psa tego, że w domu głównie się odpoczywa.  Do zabawy, szaleństwa i pracy – dwór jest zdecydowanie odpowiedniejszym miejscem :). Piesek nauczony „nic nie robienia” będzie milion razy mniej kłopotliwy. Takiemu spokojnemu delikwentowi, w każdej chwili będzie można pokazać, że z inicjatywy przewodnika również w domu może dziać się coś interesującego, w co warto się zaangażować. W odwrotnej sytuacji – gdy podrośnięty już piesek ciągle będzie oczekiwał atrakcji- bardzo ciężko będzie go wyciszyć.

Niestety prawda jest tak, że mi bystrzejszy, im bardziej aktywny (reaktywny) i pracowity (rasy i linie pracujące) psi egzemplarz Ci się trafi, tym bardziej będziesz musiał pomóc mu w nauce wyciszania i tym bardziej taka nauka będzie pieskowi potrzebna.  Jak pomóc? Po prostu – w czasie przeznaczonym na odpoczynek „bezwzględnie” odciąć szczeniaczkowi dostęp do bodźców rozpraszających (zwłaszcza na początku nauki). Po pierwsze – oczyszczenie środowiska ze zbędnych elementów mogących prowokować psiaka do zabawy, lub fizyczne uniemożliwienie mu dostępu do nich (np. kennel klatka). Pod drugie cisza i spokój w otoczeniu. Bardzo reaktywne psy w pierwszych etapach pracy nad wyciszeniem, mogą pobudzać się naprawdę z byle powodu – dobrze jest, więc nie serwować im (w czasie przeznaczonym na odpoczynek) np. dzieci biegających nad głową (na takie ekstremalne rozproszenia czas przyjdzie zdecydowanie później).  Tak tak, wiem – trudno jest wytłumaczyć dzieciom, że mają nie biegać i nie szaleć (serio?)… Cóż, co najmniej tak samo trudno jest wytłumaczyć psu (działającemu początkowo prawie wyłącznie instynktownie), że ma nie gonić i nie gryźć uciekających i szybko poruszających się obiektów. Jeśli więc masz szalone, aktywne dzieci i zdecydowałeś się na równie szalonego i aktywnego szczeniak, to obawiam się, że najpierw będziesz zmuszony poradzić sobie z nauką wyciszenia tych mądrzejszych (prawda?), dwunożnych istotek, a dopiero potem zacząć „wymagać” spokoju od psa 🙂

W ten sposób dość płynie przeszliśmy do problem szczeniaków gryzących ludzi…

O tym problemie wspominałam już nieco w jednym z poprzednich wpisów.  Szczeniaczki gryzą i gryźć powinny – taka jest kolej rzeczy. Maluszki w ten sposób uczą się posługiwania paszczą, a przyszły właściciel biorąc szczeniaka musi liczyć się z mniej lub bardziej (w zależności od wybranego egzemplarza) pogryzionymi rękami i nogom.  W poprzednim wpisie wspominałam również, że psie maluszki są wyposażone w swoje ostre zęby nie bez powodu (po to, żeby ich użycie bolało) i że to właśnie ten okres (przed wymianą zębów) należy wykorzystać do tego, żeby pomóc szczeniaczkowi nauczyć się prawidłowego używania paszczy.

Początek nauki inhibicji gryzienia (kontrolowanie siły nacisku zębów) zaczyna się jeszcze wtedy, kiedy szczeniaczki przebywają z mamą i rodzeństwem.  Mama podczas karmienia i zabawy zaczyna „upominać” szczenięta, kiedy te gryzą za mocno, z czasem wręcz odganiając je od siebie. Zabawy z rodzeństwem „w zapasy” to również idealny moment do ćwiczenia paszczy :). Zwykle, kiedy ostre ząbki zbyt mocno wbiją się w ciałko brata lub siostry, gryziony maluszek zaczyna piszczeć, dając znak, że zabawa wymyka się spod kontroli. W takich sytuacjach bardzo często zabawa zostaje przerwana – przez same maluchy lub przez matkę, ewentualnie „przeciwnik” wkurza się i odpłaca nieuważnemu bratu. Dzięki temu pieski uczą się kontrolować swoje nadmierne emocje oraz nacisk ząbków tak, żeby przyjemna zabawa trwała jak najdłużej :).

Podobne zasady należy wprowadzić, kiedy szczeniaczek trafi do nowego domu. Jeśli podczas wspólnej zabawy maluszek ugryzie Cię zbyt mocno, wydaj z siebie dźwięk – na tyle intensywny i stanowczy, żeby szczeniak przerwał zachowanie. Nie, nie musisz piszczeć jak szczeniaczek, żeby dźwięk skojarzył się pieskowi z rodzeństwem. Nie masz też krzyczeć na psa.  Dźwięk ma wywołać u szczeniaka zdziwienia i odruch „ło matko, co to?” równoznaczny z chwilowym przerwanym zabawy. Kiedy szczeniak przestaje gryźć – chwalisz, a w nagrodę zabawa trwa nadal. Jeśli maluszek znowu się zapomni – wydajesz dziwny dźwięk po raz kolejny i kończysz zabawę. Przy szczeniaczkach mających problemy z panowaniem nad emocjami (tzn. takich, które natychmiast po wznowieniu zabawy zacinają gryźć mocno) można użyć nagrody (za zaprzestanie gryzienia oczywiście), która dodatkowo malucha wyciszy (ostudzi nieco jego emocji) – a więc (wyżerania, wylizywania) jedzenia z ręki (nie podanie pojedynczego smakołyka – tylko sprowokowanie maluszka do wybierania z naszej ręki po kawałeczku, a więc skupieniu się na tej czynności) lub podania serii smakołyków jeden po drugim. Kiedy emocje malucha nieco opadną, można wznowić zabawę (pilnując oczywiście siły ugryzień).
Po pewnym czasie takiej konsekwentnej pracy ów “dźwięk” (skojarzony z nagrodą za przerwanie gryzienia) stanie się dla Twojego psa komendą oznaczającą “przestań robić to co robisz, w zamian dostaniesz nagrodę”. Tak, nagroda jest tu niezbędna – zwłaszcza w początkowej fazie nauki. Jeśli piesek nie będzie nagradzany za przerwanie zachowania to z czasem, zupełnie przestanie zwracać uwagi na ten dźwięk i do przerwania niepożądanego zachowania trzeba będzie użyć silniejszego bodźca.

Jeśli sobie życzysz możesz oczywiście nauczyć swojego pieska, że w ogóle nie zgadzasz się na łapanie zębami (nawet delikatnie) Twojego ciała (wtedy powyższe zasady stosujesz za każde złapanie zębami ciała człowieka). Nie ma w tym niczego złego – to Ty sam ustalasz zasady panujące w Twoim domu. Najważniejsze żeby jasno, klarownie i konsekwentnie te zasady wprowadzić i wytłumaczyć psu o co Ci chodzi.

PRZEKIEROWANIE

Przekierowanie/wymienianie to bardzo pomocna technika, której uczy się również psy podczas treningów sportowych. Podczas ćwiczeń psy uczą się zabawy z przewodnikiem (w przeciąganie), na zmianę dwoma zabawkami –  na komendę przekierowując swoją uwagę – z jednej zabawki na drugą. W nagrodę za puszczenie pierwszej zabawki (pasywnej – którą przewodnik nie porusza), pies dostaje drugą zabawkę (aktywną – którą przewodnik porusza  – a przez to bardziej atrakcyjną)

Podobną zasadę możesz zastosować, kiedy piesek będzie gryzł coś czego nie powinien. Nie istotne czy będą to ręce, nogi, meble czy buty (pomijając fakt, że buty – do gryzienie nie powinny być dla psa dostępne – chyb, że nie przeszkadza Ci, że je gryzie).  Przekierowanie możesz zastosować też np. w monecie, kiedy szczeniak będzie próbował gonić i łapać za nogawki dzieci, lub osoby dorosłe – które same nie będą sobie w stanie z pieskiem poradzić (np. gości – bo to tak naprawdę nie zadanie gości radzić sobie z Twoim psem – tylko TWOJE).

No dobrze, to jak to przekierowanie ma wyglądać?

Kiedy widzisz, że szczeniak gryzie coś nieodpowiedniego, a nawet lepiej (!) wtedy, kiedy wiesz, że ma taki zamiar (np. biegnie w stronę wchodzącego do pokoju dziecka z zamiarem złapania go za nogawkę) – bierzesz do ręki jakąś super zabawkę do przeciągania się (szarpak), kucasz w pewnej odległości od psa i robisz wszystko, żeby zwrócić jego uwagę na zabawkę w Twojej ręce.  Jak zwrócić uwagę? Zgodnie z zasadą przekierowania zabawka, którą piesek ma się zainteresować musi być przede wszystkim aktywna. Machaj więc zabawką, na wysokości szczeniaka – najlepiej przeciągaj ją po ziemi – tak jakbyś chciał zachęcić go do polowania. Możesz przy tym radosnym głosem wołać szczeniaczka (przy okazji ćwicząc Wasze pierwsze przywołania :)). Kiedy piesek przybiegnie i chwyci zabawkę – pobaw się z nim jednocześnie bardzo mocno go chwaląc. Pochwała i super zabawa w nagrodę, bardzo mu się należą. W końcu zrezygnował z poprzedniego (na pewno bardzo dla niego ciekawego) zajęcia – na rzecz zabawy z Tobą. To trudna i ważna umiejętność (przekonasz się o tym już wkrótce – próbując odwołać pieska od tego czym zajmuje się – na dworze 😉 ).
Przekierowanie możesz (a nawet powinieneś – jeśli piesek już coś broi) zastosować razem z opisanym w poprzednim akapicie “dźwiękiem”/komendą oznaczającą przerwanie zachowania.

Wszystko super… Piesek faktycznie przekierowuje się z gryzienia mebli na zabawę zabawką, ale kiedy dziecko przed nim ucieka nic nie pomaga. Co zrobić w takiej sytuacji?

Wracamy tu do zasad przekierowania, o których wspominałam na początku tzn. tego, że piesek zamienia zabawkę PASYWNĄ na AKTYWNĄ. Uciekające i piszczące dziecko najprawdopodobniej będzie dla pieska dużo bardziej interesujące niż Twoja zabawka (zwłaszcza jeśli już wcześniej miał okazję nauczyć się, że gonienie dziecka jest fajne).  W takiej sytuacji musisz przede wszystkim „zapanować” nad dzieckiem i poprosić je o współpracę :). Kiedy szczeniaczek zainteresuje się poruszającym się dzieckiem, mówisz mu (dziecku), że pod żadnym pozorem nie może (oczywiście zakładając, że chcecie ćwiczyć przekierowanie 😉 ) zacząć biegać i piszczeć. Przeciwnie – poproś dziecko żeby się zatrzymało i umilkło – stając się przez to (na chwile) mniej atrakcyjnym dla psa. W tym momencie Ty zachęcasz psa do polowania, na zabawkę i zabawy z Tobą.  Kiedy piesek „wkręci się” w zabawę, dziecko może spokojnie pójść w swoją stronę.
Jeśli mimo wszystko w takich sytuacja piesek wybiera (popełnia błąd) gonienie dziecka czy zaczepianie gości – zawsze możesz po prostu wziąć go na smycz i ułatwić mu podjęcie dobrej decyzji 🙂

Wszystkie wymienione techniki mają za zadanie pomóc właścicielom szczeniąt ogarnąć niepożądane zachowania swoich pupili (nie psując sobie jednocześnie więzi z psem ciągłym karceniem – bo to może się odbić czkawką, kiedy piesek będzie starszy). Jeśli Twój szczeniak nie sprawia problemów (szczęściarzu :)), lub jego zachowania Ci nie przeszkadzają (i wiesz, że nie będą Ci przeszkadzać kiedy Twój pies dorośnie) – nie masz powodu korzystać z tych rad 😉

Masz już doświadczenie ze szczeniakiem? Daj znać czy i jakie sprawiał Ci problemy oraz jak sobie z nimi poradziłeś 🙂