Na tegoroczną majówkę wybraliśmy się na wieś. Ares był oczywiście zachwycony, bo mógł przesiadywać na dworze całymi dniami :D.
Areskowi udało się również ogarnąć (i to całkiem nieźle) obsługę moskitierę drzwi balkonowych. Taka umiejętność okazała się bardzo przydatna, zwłaszcza, kiedy zostawał sam w pokoju. Zakładam oczywiście, że bez tej „sztuczki” poradził by sobie sam (w końcu kumata bestia z niego) niestety wtedy pewnie moskitiera przestałaby spełniać swoją funkcję ;). Takie rozwiązanie jest zdecydowanie bardziej praktyczne, a Aresowi również przydało do gustu.
Ostatnie dni majówki spędziliśmy już w Olsztynie. Ponieważ Ares po lutowej operacji ma troszkę gorszą kondycję, no i niestety przytyło mu się kilka kilogramów (co dla jego stawów za dobre nie jest), postanowiłam zafundować mu „hydroterapię” ;). Woda była jeszcze trochę zimna, ale moje maleństwo oczywiście nie narzekało, bo przecież jest zwierzakiem wodolubnym :).
Ale byłby z niego wspaniały partner dla mojej Sary:) Chociaż ona ma lekkie ADHD:)